Tunezja ponownie pojawiła się na mapie wakacyjnych wyjazdów. Polacy coraz chętniej planują urlop w otoczeniu tunezyjskich plaż, w cieniu figowców, bananowców i oleandrów. Szacuje się, że aż 10 razy więcej Polaków wyjedzie na wakacje do Tunezji. Dlaczego Tunezja? Tunezja to ponad 10 milionowe państwo Afryki Północnej, leżące między Libią i Algierią, ze stolicą w Tunisie. Obowiązującym językiem jest arabski, a jego walutą jest dinar tunezyjski. Turystów europejskich zachwyca egzotycznymi krajobrazami oraz ciekawą i całkowicie odmienną kulturą. Tunezja położona jest nad ciepłymi wodami Morza Śródziemnomorskiego, zachęca pięknymi piaszczystymi plażami, egzotyczną przyrodą i odnowioną bazą hotelową. Turystów zachwyca tropikalny krajobraz pasma górskiego Atlasu, piaszczysta Sahara, zielone oazy, plantacje cytrusów, daktyli, figowców i hibiskusów a także niezapomniane różowe oleandry. Do Tunezji można jechać niemalże o każdej porze roku. W najchłodniejszym miesiącu – styczniu, temperatura wynosi tu aż 17 stopni C. Już od pierwszych dni maja można liczyć na 11 godzin pełnego nasłonecznienia, przy temperaturze powietrza sięgającej aż 28 stopni C i temperaturze wody w morzu – 18 stopni. W szczycie sezonu wakacyjnego termometry pokazują nawet 36 – 37 stopni C. Co warto zobaczyć w Tunezji? Wakacje to nie tylko plaża, basen i kolorowy drink. Piękne wybrzeża Tunezji zachęcają…
Kobieta XXI wieku to chodzący ideał matki, żony i kochanki. Ukształtowany przez media wizerunek czyni z kobiety piękny i mądry robot wieloczynnościowy do zadań specjalnych. Wszechobecne spoty reklamowe nakładają na nią niepisany obowiązek doścignięcia ideału. Narzucają jej podążanie za modą, określony styl życia, sposób spędzania czasu wolnego. Kim jest naprawdę współczesna kobieta? Życiowe role kobiety Dzisiejsza kobieta to perfekcyjna pani domu znającą sposoby na 200 plam, potrafiąca ugotować 30 potraw z ziemniaków, używająca najlepszych środków czyszcząco – piorących i prasująca stertę ubrań w kilka minut. To również wspaniała mama, która ukoi każdy dziecięcy smutek, zna się na wszystkich podwórkowych ranach, potrafi wyleczyć kaszel suchy, mokry i wysoką gorączkę, umie grać w Simsy, jeździ z dziećmi na rowerowe wycieczki a w wolnych chwilach serwuje im ich ulubiony deser. Współczesna kobieta to oczywiście również niezwyciężona bizneswoman, stanowczo stąpająca po kolejnych szczeblach kariery, znająca co najmniej trzy języki obce, uczestnicząca we wszystkich ważnych szkoleniach i konferencjach, prowadząca najnowszy model samochodu. Kobieta XXI wieku to także dobrze ubrana, uczesana i wypielęgnowana elegantka. Wie, który podkład lepiej pokrywa nierówności cery, jaki fason spódniczki najlepiej pasuje do jej figury, czy buty z zeszłego sezonu są nadal modne a perfum o ostrej nucie zapachowej…
Co roku dzieje się to samo. Pierwsza wiosenna zieleń, pierwsze źdźbła trawy, pierwsze liście na drzewach. Niby to samo, niby jest tak co roku, a jednak jest inaczej. Czujesz zmianę. A dlaczego w Tobie wciąż śpi zima a może nawet jeszcze ponura jesień? Dlaczego wciąż tkwisz w skorupie smutku, narzekania, gniewu i niezadowolenia? Dlaczego wciąż czekasz na lepsze jutro, na wygraną w Lotto, na więcej siły, na więcej chęci, na nową pracę, na urlop? Przebudź się jak wiosna, nie czekaj na jutro, obudź w sobie dziecko i zacznij żyć. Wiosna to nowa energia Wiosna jest idealnym czasem na NOWE. To czas na wiosenne porządki, nie tylko na półkach w meblach, nie tylko w piwnicy i ogrodzie. To idealny czas na porządki w życiu. Na pozmiatanie starych spraw, które zaprzątały nam myśli w jesienno-zimowym zastoju. To najlepszy czas na pozbycie się niepotrzebnych zmartwień i zrobienie miejsca na to, co nowe, co lepsze. Wyrzuć to, co już Ci nie jest potrzebne Niby szafa pęka w szwach, ale nie masz co na siebie włożyć. Może kupiłabyś nowe spodnie, nową kurtkę, ale nie masz już miejsca w szafie. Widziałaś na wystawie piękne ręcznie malowane filiżanki, ale przecież masz w…
Czym jest szczęście? Słowo, które wypowiadane jest przez nas na dziesiątki sposobów, tak naprawdę niewiele ma wspólnego z prawdziwym szczęściem. Często powtarzamy „ona to ma szczęście” lub „nie mam w życiu szczęścia”. Czego jednak oczekujemy od stanu, który nazywamy szczęściem? Czy przypadkiem nie utożsamiamy go z posiadaniem pieniędzy, karierą, luksusowym samochodem i egzotycznymi wakacjami? W rzeczywistości brak zadowolenia wynikający z braku czegoś, czego chcemy, wynika z braku wdzięczności za to, co już posiadamy. Czy okazujesz wdzięczność? Okazywanie wdzięczności wydaje się na pozór bardzo trudnym zadaniem. W biegu dnia codziennego częściej zwracamy uwagę na to, czego nie posiadamy, niż na to, co jest nam dane. Czy posiadanie dachu nad głową, pracy, rodziny, spodni, kurtki, telefonu w kieszeni i konta banku jest dla nas jednoznaczne z posiadaniem szczęścia? Oczywiście większość z nas temu zaprzeczy. Te na pozór codzienne atrybuty życia stanowią jego nierozerwalną część. Na co dzień nie zwracamy na nie uwagi. One po prostu są! Nawet do głowy nam nie przyjedzie, żeby być wdzięcznym za talerze w szafie i garnek zupy w lodówce. Nie jesteśmy wdzięczni za to, że mamy obie nogi i możemy sami wyjść z domu. Nie jesteśmy wdzięczni za parę oczu, dzięki którym oglądamy świat. Nie jesteśmy wdzięczni…
Do świąt zostało jeszcze tylko kilka dni. W głowie kłębią się dziesiątki świątecznych myśli, z których prawie wszystkie poprzedzone są słowami „muszę” lub „trzeba”. …Muszę kupić prezenty, trzeba kupić choinkę, muszę upiec makowiec, muszę posprzątać dom, muszę kupić ryby, trzeba jeszcze umyć okna, muszę zrobić pierogi. Nawet opłatek trzeba jeszcze zorganizować. Nie wspomnę już o tym, że na to wszystko najpierw muszę zarobić! Czy jakikolwiek przymus wpisuje się w tradycję świąt? Nawet nie zagłębiając się w ich chrześcijański wymiar, lecz postrzegając święta wyłącznie jako miłą tradycję spędzenia czasu w gronie najbliższych, robimy z tego cudownego czasu prawdziwy terror. Ulegamy świątecznym reklamom, stajemy się trybikiem w maszynie, którą napędza marketing, powinność, tradycja. Lecimy jak ćma do ognia. Gdy już wykonamy wszystkie „trzeba” i „muszę”, zabraknie nam sił na szczery uśmiech, zabawę z dziećmi, na odwiedzenie rodziny, na świąteczny spacer. Pamiętajcie: Święta się odbędą bez względu na to, czy upieczecie kilka pracochłonnych ciast, czy ryba zostanie podana na dwa czy na pięć sposobów, czy na choince znajdą się ozdoby glamour. Święta odbędą się nawet wtedy, gdy na stole zabraknie ręcznie robionych pierogów, a okna będą brudne. Święta po prostu będą. I tylko od Ciebie zależy, czy zapiszą się w pamięci…
Ludzki mózg od wielu lat budzi ciekawość nie tylko wybitnych naukowców, ale również nas, przeciętnych użytkowników tej nieprzeciętnej maszyny. Wiemy już, że składa się ona z 100 000 000 000 neuronów, które pozwalają jej na wykonanie kwadryliona operacji na sekundę. Do tej wytężonej pracy mózg potrzebuje jednak odpowiedniego traktowania, a przede wszystkim odżywiania. Mimo, iż stanowi on wyłącznie 1 — 2 % wagi całego organizmu, do poprawnego funkcjonowania potrzebuje aż 20% wdychanego powietrza, 30% wypitej wody, 25% przepływającej krwi i aż 40% składników odżywczych zawartych w układzie krwionośnym. Funkcjonowanie mózgu odbywa się w oparciu o tak zwane moduły, które odpowiedzialne są za inny rodzaj funkcji. Moduły te można podzielić na dwa rodzaje. Najogólniej można powiedzieć, że pierwszy moduł odpowiada za umysł świadomy (kreatywność, myślenie, podejmowanie decyzji, działanie), a drugi za umysł nieświadomy (procesy biochemiczne odbywające się w ciele). Oczywistym jest, że część nieświadoma pracuje na znacznie wyższych obrotach, aniżeli ta, która odpowiedzialna jest za nasze czynności świadome. Część świadoma stanowi 17% wagi mózgu, zaś nieświadoma 83%. Część świadoma kontroluje 2–4% zachowań i percepcji, zaś nieświadoma aż 96–98% Prędkość impulsów części świadomej wynosi 120–140 m/godz., a w części nieświadomej ponad 100 000 m/godz. Część świadoma wykonuje 2 tysiące bitów na sekundę, a nieświadoma 400…
Patrząc na ludzi wchodzących w środku mroźnej zimy do lodowatej wody, mamy gęsią skórkę i dziwimy się, jak oni to wytrzymują. Dlaczego nie jest im zimno? Jak to możliwe, że efektem tej ekstremalnej kąpieli nie jest zapalenie płuc? Zanim potencjalny mors zanurzy się w wodzie, wpierw musi wykonać porządną rozgrzewkę. W ciągu kilkunastu minut powinien biegać, wykonywać pompki, pajacyki, wymachy rąk i inne rodzaje aktywności fizycznej. W tym czasie następuje ogrzanie nie tylko powierzchni skóry, ale również zwiększenie ukrwienia mięśni szkieletowych oraz rozszerzenie naczyń włosowatych i tętniczek skórnych. Rozgrzewka wpływa także na rozgrzanie organów wewnętrznych, w tym w szczególności wątroby, w której następuje wychwycenie złego cholesterolu LDL. Jego kosztem odbywa się produkcja glukozy przetwarzanej na energię niezbędną do pracy mięśni. Po skutecznej rozgrzewce mors może zanurzyć ciało w wodzie. Nie jest jednak wskazane zanurzanie głowy, przez którą może nastąpić duża (groźna) utrata ciepła. Dodatkowo, aby do tego nie dopuścić, zaleca się ubranie czapki. Bezpieczna morsowa kąpiel trwa od pół minuty (w przypadku pierwszych kąpieli) do 4 — 8 minut. W tym czasie nie jest możliwe wychłodzenie (hipotermiia) organizmu zagrażające zdrowiu, tak jak ma to miejsce w przypadku wielogodzinnego przybywania na zimnym powietrzu. W czasie morsowania dochodzi do radykalnej zmiany warunków…
Polskie stereotypy każą nam myśleć, że seks jest w życiu kobiety niekoniecznie niezbędnym elementem. Wręcz czasami pokutuje w nas jeszcze szablonowe myślenie, że seks jest kobiecie w ogóle niepotrzebny. Czy jednak jest to właściwy tok myślenia? Najpierw obowiązki, potem przyjemność Najpierw dom, mąż, dzieci, dbanie o czyste ubrania, pełną lodówkę, porządek w mieszkaniu, odrobione z dziećmi lekcje, umyte okna, obiad w garnku….. dopiero potem czas na przyjemności. O ile jednak katalog kobiecych obowiązków zdaje się nie mieć końca, o tyle wykaz jej przyjemności jest nadto ubogi. Mówiąc o przyjemnościach dla kobiet najczęściej na myśl przychodzi dobra książka, film, spotkanie z przyjaciółką. Jakoś bardzo rzadko znajduje się w nim seks, a jeśli nawet ktoś pomyśli, że kobieta potrzebuje też seksu, to pewnie uplasuje go na bardzo odległej pozycji. Kobieta służy do zaspakajania potrzeb Niestety od lat jesteśmy karmieni stereotypami, że kobieta nie lubi seksu. Do powszechnego obiegu weszły już (zupełnie nieśmieszne) dowcipy, w których kobietę przedstawia się jako osobę całkowicie stroniącą od seksu, wymawiającą się ciągłym bólem głowy. Zupełnie naturalne jest natomiast utożsamianie mężczyzny z prawdziwym samcem, dla którego seks stanowi czołowe miejsce w piramidzie jego potrzeb. Skąd się wzięły te różnice? Nie sposób się teraz doszukiwać pierwotnych przyczyn takiego stanu…
Szacuje się, że prawie połowa polskich kapłanów angażuje się w romanse z kobietami. U podłoża wielu takich związków leży najczęściej szczere i silne uczucie miłości, które jednak nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Koloratka nie stanowi skutecznego znaku „stop” dla uczuć, które nie znają przecież żadnych granic. Strzały Amora trafiają nie zawsze tam, gdzie chcemy. Jakże często zakochujemy się w nieodpowiednich mężczyznach i po latach stwierdzamy, że był to największy błąd naszego życia. W grupie „nieodpowiednich” mężczyzn są nie tylko alkoholicy, damscy bokserzy i mężowie z syndromem Piotrusia Pana. Wśród nich są też mężczyźni, którzy są niezwykle czuli, taktowni, interesujący, czarujący i delikatni. Niestety ich największą „wadą” jest przynależność do Kościoła. Mowa o księżach, którzy bardzo często stają się obiektem westchnień wielu kobiet. Kochanki księży Często padają pytania, kim są kochanki księży. Wydaje się, że to na wskroś złe kobiety, pozbawione wszelkich zasad moralnych. Tymczasem wybrankami księżych serc są najczęściej kobiety i dziewczyny z tak zwanych dobrych domów. To w dużej części osoby biorące czynny udział w życiu kościoła i parafii. Najczęściej w murach świątyń dochodzi do pierwszych kontaktów przyszłych par. Początki związków są zwykle takie same, jak początki innych romansów. Pierwsze rozmowy, spojrzenia, poczucie wyjątkowej bliskości i zwykła fascynacja.…
Od wieków prowadzone są badania nad istnieniem życia po śmierci. Jak dotąd brak jest jednoznacznych dowodów potwierdzających ten fakt, niemniej co jakiś czas dowiadujemy się o naukowcach, którzy próbują udowodnić źródło ludzkiej świadomości, a także istnienie duszy. Jednym z takich naukowców był żyjący na przełomie XIX i XX wieku Duncan MacDougall z Massachusetts. Jego prace badawcze opierały się o wcześniejsze teorie niemieckiego anatoma Rudolfa Wagnera, który już w 1854 roku twierdził, że musi istnieć substancja duszy. Niestety nie był w stanie udowodnić swojej teorii. Wagner postulował, że przeprowadzając odpowiednie eksperymenty, możliwe jest naukowe potwierdzenie istnienia duszy. Właśnie o takie eksperymenty pokusił się słynny MacDougall – członek Amerykańskiego Stowarzyszenia Badań nad Zjawiskami Nadprzyrodzonymi. Naukowiec od lat fascynował się zagadnieniem śmierci i ludzkiej świadomości. W drodze rozmyślań doszedł do wniosku, że skoro dusza opuszcza ciało w momencie śmierci — musi posiadać określoną wagę, którą będzie można określić w chwili umierania. Okrutne eksperymenty Do przeprowadzenia pierwszego badania Duncan MacDougall przygotowywał się bardzo długo. Na potrzeby eksperymentów zainstalował w szpitalu, w którym pracował kilka bardzo czułych wag przemysłowych, a także uzyskał zgodę wielu ochotników gotowych oddać naukowcowi ostatnie chwile swojego życia. Osoby chętne do wzięcia udziału w badaniach nad istnieniem ludzkiej duszy rekrutowały się z domu…