Kary cielesne w wychowaniu dzieci

14 listopada 2012

Połowa pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa dekla­ru­je brak akcep­ta­cji do sto­so­wa­nia kar cie­le­snych. Jednocześnie więk­szość z nas przy­zna­je się do wyko­rzy­sta­nia tak zwa­nych klap­sów w wycho­wa­niu swo­ich dzie­ci. Czy klaps nie jest biciem?

Kary i nagrody

Kary i nagro­dy są natu­ral­ny­mi meto­da­mi wycho­waw­czy­mi sto­so­wa­ny­mi w każ­dej rodzi­nie. Stosowane z roz­sąd­kiem przy­no­szą bar­dzo dobre rezul­ta­ty, uczą zasad i reguł życia, wyra­bia­ją w dzie­ciach poczu­cie przy­czy­ny i skut­ku, a tak­że dys­cy­pli­ny i odpowiedzialności.

Czy jed­nak kary cie­le­sne zali­cza­ją się do tego rodza­ju metod wychowawczych?

Otóż zde­cy­do­wa­nie NIE!

Okazanie wła­dzy i słabości

Bicie dziec­ka jest w zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści przy­pad­ków oka­za­niem rodzi­ciel­skiej wła­dzy a jed­no­cze­śnie bez­sil­no­ści i nie­umie­jęt­no­ści opa­no­wa­nia emo­cji. Nikt z nas (doro­słych) nie odwa­ży się pod­nieść ręki na prze­ło­żo­ne­go a nawet współ­pra­cow­ni­ka. Czy zatem w pra­cy jeste­śmy mniej zde­ner­wo­wa­ni, czy bar­dziej opanowani?

Odpowiedź jest pro­sta: w sto­sun­ku do innych osób (doro­słych) zda­je­my sobie spra­wę z gro­żą­cych nam kon­se­kwen­cji za pod­nie­sie­nie ręki. Liczymy się z utra­tą pra­cy, z utra­tą dobrej opi­nii, odpo­wie­dzial­no­ścią karną.

Każdy czło­wiek, któ­ry wyko­rzy­stu­je swo­ją siłę i sto­su­nek zwierzch­no­ści wzglę­dem innych osób, tak napraw­dę oka­zu­je swo­ją sła­bość i brak umie­jęt­no­ści wal­ki na argumenty.



Podobnie dzie­je się w ukła­dzie rodzic – dziec­ko. Klaps jest sym­bo­lem rodzi­ciel­skiej poraż­ki wychowawczej.

Klaps ocza­mi dziecka

Małe dziec­ko nie zawsze jest świa­do­me ocze­ki­wać i wyma­gań, jakie się przed nim sta­wia. Jeśli chce poka­zać mamie jak szyb­ko jeź­dzi na rower­ku, a po upad­ku mimo bólu stłu­czo­nych kolan otrzy­mu­je dodat­ko­wo lanie od mamy – nie wie dla­cze­go. Jeśli bar­dzo dobrze bawi się z inny­mi dzieć­mi w pia­skow­ni­cy i  nie­chęt­nie wyko­na pole­ce­nie pój­ścia do domu, co w kon­se­kwen­cji spo­wo­du­je ostre lanie  – nie wie dlaczego.

Bicie dzie­ci jako meto­da wycho­waw­cza nie przy­no­si żad­nych korzy­ści. Małe dzie­ci w ten spo­sób naby­wa­ją bark pew­no­ści sie­bie, strach, brak zaufa­nia do rodzi­ców i zamy­ka­ją się w sobie.

Zamiast uczyć się reguł i zasad życia, uczą się uni­ka­nia bicia. To naj­prost­sza dro­ga do uciecz­ki w kłamstwo.

Wychowujesz dziec­ko, czy tre­su­jesz zwierzę?

Autor książ­ki „Wychowanie bez pora­żek, Gordon Thomas przy­rów­nu­je do sie­bie pro­ces wycho­wa­nia dziec­ka i pro­ces tre­so­wa­nia zwie­rzę­cia. Podając przy­kład, w któ­rym tre­ser chcąc wymóc na psie posłusz­ny marsz „przy nodze”, zakła­da na jego szy­ję smycz, któ­rą ener­gicz­nie szar­pie, gdy tyl­ko pies odda­li się od nogi. W ten spo­sób wywo­łu­je ból, któ­ry ma zapaść w pamięć psa. Przy kolej­nej pró­bie odej­ścia od tre­se­ra, pies przy­po­mni sobie poprzed­ni ból.

Ten sam ele­ment wyko­rzy­stu­je rodzic, któ­ry uczy dzie­ci posłu­szeń­stwa zada­jąc im ból.

W takim przy­pad­ku dziec­ko zamiast zro­zu­mieć inten­cje rodzi­ca, będzie robi­ło wszyst­ko, by unik­nąć bólu.

Pomyśl, zanim pod­nie­siesz rękę

Jeśli nadal uwa­żasz, że tzw. „klaps peda­go­gicz­ny” nie jest biciem, pomyśl, jak się poczu­jesz, gdy w pra­cy za źle wyko­na­ną pra­cę, szef cię ude­rzy. A jeśli to zro­bi przy innych pra­cow­ni­kach – jak się poczu­jesz? Bo prze­cież ty też nie­raz spu­ści­łaś (eś) lanie dziec­ku w pia­skow­ni­cy, wśród kolegów.


Image cour­te­sy of [ima­ge cre­ator name] / FreeDigitalPhotos.net

Podobał Ci się arty­kuł, podziel się z innymi
  • Twitter
  • Facebook
  • email

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wróć na stronę GŁÓWNĄ