Kiedy zacząć wychowywanie dziecka?

6 stycznia 2013

Młodzi rodzi­ce bar­dzo czę­sto zasta­na­wia­ją się, w któ­rym momen­cie roz­po­cząć wycho­wy­wa­nie dziec­ka, czy­li przy­go­to­wy­wa­nie do póź­niej­szych życio­wych ról. Wydaje się bowiem, że maleń­kie dziec­ko nie odbie­ra żad­nych wzor­ców, nie mówi, nie rozu­mie i wyma­ga wyłącz­nie zaspo­ko­je­nia jego potrzeb fizjo­lo­gicz­nych picia, jedze­nia i snu.

Większość rodzi­ców z tego wła­śnie powo­du odkła­da pro­ces wycho­waw­czy aż do momen­tu, kie­dy dziec­ko zacznie mówić i jed­no­cze­śnie rozu­mieć sło­wa rodzi­ca, któ­ry przy ich pomo­cy „uczy”, co wol­no, a cze­go nie wolno.

Niestety takie prze­ko­na­nie jest cał­ko­wi­cie błęd­ne, bowiem wycho­wy­wa­nie dziec­ka zaczy­na się od pierw­szych chwil po uro­dze­niu. Z chwi­lą poja­wie­nia się na świe­cie, każ­dy malu­szek uczy się wszyst­kie­go, co widzi, sły­szy doty­ka, sma­ku­je, odczu­wa. Nawet naj­mniej­sze doświad­cze­nie, jest dla nowo­rod­ka naj­więk­szą życio­wą lekcją.

Jak uczyć?

Wyobraźmy sobie sie­bie w sytu­acji, kie­dy ktoś chce nam prze­ka­zać wie­dzę na temat nie­zna­nej nam pla­ne­ty, o któ­rej nigdy nic nie sły­sze­li­śmy. Określa jej kolor, któ­re­go nie zna­my, opi­su­je zapach atmos­fe­ry, któ­ry z niczym nam się nie koja­rzy lub opo­wia­da o kon­sy­sten­cji pod­ło­ża, któ­ra jest zupeł­nie inna ani­że­li sta­ny sku­pie­nia, jakie wystę­pu­ją na Ziemi. Czy prze­cięt­ny doro­sły czło­wiek będzie w sta­nie sobie wyobra­zić jak wyglą­da owa pla­ne­ta? Raczej nie.

Weźmy zatem inny przy­kład. Nie zna­jąc jakie­goś języ­ka, usły­szy­my wyraz, któ­re­go zna­cze­nia nawet się nie domy­śla­my. Może on ozna­czać zarów­no dłu­go­pis, wię­zie­nie jak i nie­bo. Czy w przy­pad­ku, gdy oso­ba zna­ją­ca ten język będzie nam chcia­ła pomóc w zro­zu­mie­niu tego zna­cze­nia opi­su­jąc cechy przed­mio­tu (któ­re okre­śla) i jego prze­zna­cze­nie w tym samym (nie­zna­nym nam) języ­ku, to w koń­cu domy­śli­my się, o jaki przed­miot cho­dzi? Raczej Nie. Słowa to tyl­ko umow­ne okre­śle­nia przed­mio­tów, uczuć i sytu­acji – nic więcej



Słowa wes­przyj przykładem

Jeśli jed­nak na eta­pie pro­ce­su tłu­ma­cze­nia zoba­czy­my zdję­cia sate­li­tar­ne pla­ne­ty, lub usły­szy­my, że zapach atmos­fe­ry przy­po­mi­na połą­cze­nie aro­ma­tu cytry­no­we­go z zapa­chem świe­żo sko­szo­nej tra­wy – nasze wyobra­że­nie o nowej pla­ne­cie będzie zde­cy­do­wa­nie większe.

Podobnie sytu­acja wyglą­da wów­czas, gdy zamiast tłu­ma­cze­nia nie­zna­nej nam nazwy jakie­goś przed­mio­tu, po pro­stu zoba­czy­my ten przedmiot.

Jak uczyć dziecko?

Tak samo reagu­je małe dziec­ko. Jeśli będzie­my mu tłu­ma­czyć, że piec jest gorą­cy, a dziec­ko nie wie, co to zna­czy „gorą­cy” – słow­ne ostrze­że­nie przed opa­rze­niem jest bezskuteczne.

Jeśli powie­my dziec­ku, że do ryso­wa­nia słu­ży ołó­wek, ale nigdy nie damy mu go do ręki, dziec­ko nie będzie wie­dzia­ło jak wyglą­da ołó­wek, jak się nim rysu­je, jak się go trzy­ma w rącz­ce itd.

Czy to na pew­no jest bałagan?

Drugą spra­wą, o któ­rej powi­nien pamię­tać mło­dy rodzic, jest kwe­stia inne­go postrze­ga­nia świa­ta przez małe dziec­ko. Dla nie­go porzą­dek, cisza, zaba­wa mają zupeł­nie inne zna­cze­nie, ani­że­li dla doro­słe­go rodzica.

Stąd proś­by i groź­by typu „uspo­kój się”, „posprzą­taj zabaw­ki” lub „noże nie słu­żą do zaba­wy” raczej nie są sku­tecz­ne. Dziecko nie rozu­mie, że poroz­rzu­ca­ne na dywa­nie kloc­ki są „bała­ga­nem” i trze­ba je posprzą­tać. Dziecko nie rozu­mie, dla­cze­go rodzi­ce mogą wziąć do ręki nóż i doty­kać nim chle­ba, a dziec­ku nie wolno.

Zamiast mówić, pokaż

Najbardziej sku­tecz­ną meto­dą wycho­waw­czą jest więc dawa­nie przy­kła­du, poka­zy­wa­nie, ucze­nie doświad­czeń. Jeśli chce­my, by dziec­ko sprzą­ta­ło zabaw­ki po skoń­czo­nej zaba­wie, naj­pierw naucz­my go tego. Już od pierw­szych mie­się­cy życia dziec­ka, kie­dy jesz­cze samo nie może (nie umie) ukła­dać zaba­wek, rób­my to za dziec­ko, ale zawsze w jego obec­no­ści. Gdy dziec­ko jest star­sze, po zakoń­czo­nej zaba­wie, sprzą­taj­my zabaw­ki razem z nim. Nigdy nie postę­puj­my w ten spo­sób, że zmę­czo­ne zaba­wą dziec­ko myje­my i kła­dzie­my do łóżecz­ka (spać) a sami zabie­ra­my się dopie­ro za sprzą­ta­nie. W ten spo­sób dziec­ko nie nabie­rze żad­ne­go doświadczenia.

W przy­pad­ku małe­go dziec­ka nie ma żad­ne­go zna­cze­nie „porzą­dek” i jest to dla nie­go raczej poję­cie względ­ne. Przyznać jed­nak trze­ba, że wpro­wa­dze­nie okre­ślo­nych reguł i obo­wią­zu­ją­cych zasad jest bar­dzo sku­tecz­ne. Dziecko w wie­ku przed­szkol­nym nie wyma­ga zro­zu­mie­nia pew­nych reguł, ale pew­no­ści, że tak powin­no być.

Wbrew powszech­nej opi­nii, wpro­wa­dze­nie do wycho­wa­nia okre­ślo­nych (i prze­strze­ga­nych) zasad, dzia­ła na małe dziec­ko bar­dzo uspa­ka­ja­ją­co i daje poczu­cie bezpieczeństwa.

Jeśli więc nauczysz swo­ją pocie­chę, że w okre­ślo­nej sytu­acji ZAWSZE postę­pu­je się w okre­ślo­ny spo­sób, nie będziesz musiał nigdy egze­kwo­wać sto­so­wa­nia się do tej zasa­dy pod groź­bą kary.

Uczmy rów­nież uczuć

Podobnie wyglą­da kwe­stia ucze­nia dzie­ci uczuć. Jeśli nie chce­my, by nasza pocie­cha wyro­sła nam zim­ne­go, nie­uczu­cio­we­go dra­nia, powin­ni­śmy od jego pierw­szych dni poka­zać, na czym pole­ga smu­tek, złość czy też miłość.

Jeśli przy­ją­łeś zasa­dę, że dmu­chasz dziec­ku ranę na kola­nie, a ono wte­dy odczu­wa wyraź­ną ulgę, zażą­daj od dziec­ka tego same­go w przy­pad­ku, gdy ty się ska­le­czysz. W ten spo­sób uczysz, że inni ludzie też odczu­wa­ją ból, a two­je dziec­ko jest w sta­nie ulżyć w czy­imś cierpieniu.

Gdy jesteś smut­na, a dziec­ko zapy­ta „dla­cze­go mamu­siu pła­czesz”, nie kryj, że to tyl­ko łzy od kro­je­nia cebu­li. Nie musisz oczy­wi­ście obar­czać dziec­ka swo­imi pro­ble­ma­mi, ale wystar­czy, że powiesz „jest mi smut­no – przy­tul się do mamusi”.

Jest to spo­sób na ucze­nie empa­tii, współ­czu­cia, zro­zu­mie­nia i wspie­ra­nia innych osób w trud­nych chwilach.

Pamiętaj, dziec­ko jest jak cia­sto, trze­ba nad nim dużo pra­co­wać, żeby dobrze wyrosło.


Image cour­te­sy of [ima­ge cre­ator name] / FreeDigitalPhotos.net

 

Podobał Ci się arty­kuł, podziel się z innymi
  • Twitter
  • Facebook
  • email

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wróć na stronę GŁÓWNĄ